Który sport zespołowy przyciąga najwięcej ludzi na trybuny? Wielu powie, że piłka nożna. Nic bardziej mylnego. Największą średnią frekwencję ma amerykańska liga futbolu (NFL). Według danych z 2017 roku wynosiła ona 67 405 osób na mecz. To rozgrywki wciąż mało znane w Polsce i też trudno dostępne ze względu na późną porę transmisji i brak polskojęzycznej stacji zainteresowanej relacjami z NFL. Jak dotąd czterech Polaków dostąpiło zaszczytu gry w najpopularniejszy sport w USA.
Popularyzacji tej dyscypliny w ostatnim czasie sprzyjał fakt, że mieliśmy w najlepszej lidze świata swojego ambasadora, jakim był Sebastian Janikowski, który przez 19 lat występował na arenach futbolu amerykańskiego. Janikowski spędził 18 lat w Oakland Raiders, a ostatni rok w Seattle Seahawks. W 2003 roku dotarł do finału rozgrywek – Super Bowl, gdzie jego zespół musiał uznać wyższość Tampa Bay Buccaneers. Polak przez całą karierę grał na pozycji kopacza, pobijając przy tym rekordy w celności kopnięć na bramkę czy ilości zdobytych punktów dla klubu. Janikowskiemu w karierze NFL pomógł fakt uprawiania piłki nożnej w wieku juniorskim. Był nawet reprezentantem Polski do lat siedemnastu. Al Davis – właściciel Raiders sprowadzając Polaka chciał mieć w składzie zawodnika, który potrafi kopać silnie i celnie, nie tylko z przysłowiowego czuba, a dzięki wspomnianej grze w piłkę nożną popularny “Polish Cannon” takie umiejętności posiadał.
Janikowski był najbardziej znanym Polakiem grającym w NFL, ale nie pierwszym. Był nim Czesław “Chester” Marcol, również grający na pozycji kopacza w latach 1972-1980 w drużynie Green Bay Packers i Houston Oilers. Być może osiągnąłby więcej w sporcie, ale nadużywał narkotyków i miał skłonności samobójcze, co nie pozwoliło mu zajść na szczyt. Swój moment chwały miał w 1980 roku, gdzie przeciwko Chicago Bears zdobył przyłożenie. Było to jak dotąd jedyne takie zagranie zawodnika z polskim paszportem w historii ligi.
Drugim zawodnikiem z Polski, który przybył podbijać NFL był Ryszard “Rich” Szaro. Polak przez cztery lata reprezentował barwy New Orleans Saints, gdzie najlepszy miał drugi sezon w którym okazał się najlepszy w lidze pod względem procentu celnych kopnięć za trzy punkty, tzw. field goals. Zawodową karierę kończył w 1979 roku w zespole New York Jest. Oprócz sukcesów w sporcie świetnie się uczył. Plotka mówi, że sam Robert Kennedy namawiał go do pójścia na Harvard, który zresztą później skończył.
W 1996 roku do zespołu Tampa Bay Buccaneers trafił Zbigniew “Jason” Maniecki, który jako jedyny z naszych rodaków nie grał na pozycji kopacza, a na defensive tackle Wyróżniał się słusznym wzrostem i masywną posturą, ale kariery w NFL niestety nie zrobił, gdzie w ciągu trzech sezonów rozegrał zaledwie 18 meczów. Lepiej mu poszło w zapasach w których zdobył dwukrotnie mistrzostwo stanu Wisconsin.
Piątym Polakiem w NFL mógł zostać Babatunde Łukasz Aiyegbusi, ale niestety po rozegraniu trzech meczów przedsezonowych klub Minnesota Vikings rozwiązał z nim kontrakt. Wygląda na to, że na razie nie mamy szans na kolejnego Polaka w najlepszej futbolowej lidze świata.